Jakoś tak się złożyło, że Fiennes wypada znakomicie w rolach psychopatów, przestępców i delikatnie powiedziawszy mrocznych. Pociągający i charyzmatyczny Heatcliff może być tego najlepszym przykładem. Dlatego pewnie wypadł "dennie" w roli słodkiego gogusia (Pokojówka na Manhattanie). Zgroza! Jadnakze uwielbiam go za Wichrowe Wzgórza i mogę mu to wybaczyć. Coś w nim jest i najlepiej jeśli to coś złego!